Być może ktoś, kto raczy zauważyć, u nas, w Polsce, jak wielka to afera. I jakie pieniądze się przewa... (przepraszam, „absorbuje”) na rόżne nikomu niepotrzebne albo wręcz szkodliwe inwestycje. Mogę wyliczyć z pamięci: „konserwacja rzek”, „mała retencja”, „energetyka wodna”.
Każdy rozsądnie myślący i jako tako obeznany z prawami przyrody - choćby posiadający wiedzę maturzysty (tego dawniejszego) - z łatwością zauważy bezsens takich „prac”.
Bo czy rzeka wymaga konserwacji?! Konserwacji wymagają urządzenia sztuczne, jazy, groble a także rowy. Rzeka jest tworem naturalnym i znakomicie sobie radzi. Te wywlekane kłody właśnie stabilizują dno (inżynierowie to wiedzą, choć z tej wiedzy niewiele może wynika). Nieco wolniejszy odpływ wody w okresach niżόwek, to najlepsza retencja, właśnie te prostowane zakola, te starorzecza, te wilgotne łąki (na ktόrych i tak dawno już nie pasą się krowy), te zwalczane zaciekle mokradła i bagienka, te resztki niedorżniętych lasόw łęgowych, to jest dla przyrody najlepszy sposόb retencjonowania wody!

Bajorka jakie obecnie tworzy się skutkiem ambicji lokalnych władz gminnych powodują deficyty wody poniżej (mamy takie przykłady), pogarszają jakość wody, powodują masowy rozwόj sinic, przerywają ciągłość rzeki i uniemożliwiają migrację rybom. Jednym słowem degradują środowisko. Małe elektrownie wodne tak samo, a zysk energetyczny jest śmieszny, na poziomie kilku czajnikόw elektrycznych (łatwo policzyć, pisałem o tym kiedyś). W Polsce nie ma warunkόw do rozwijania energetyki wodnej! Brak dużych zasobόw wodnych, brak silnych spadkόw terenu. I na to nic się nie poradzi. Te przedwojenne młyny i tartaki wodne działały na innej zasadzie, magazynowały wodę przez kilka dni, by potem ją wykorzystać. I było to na tak małą skalę, że nie pogarszało środowiska. Zresztą działały przy stawach hodowlanych więc wykorzystywały już istniejące piętrzenia.

Wszystko to jest oczywiste, ale można udawać, że się tego nie wie, można, posługując się językiem pseudoekologicznym, dowodzić, jak bardzo korzystne to inwestycje i wyłudzać na nie środki. Na projekty, na opracowania, ekspertyzy, plany, na budowę itd. Kto ma zgarnąć swoją dolę, zrobi to bez względu na dalszy los samej inwestycji, takiej, jak opisałeś.

Kogo obchodzi przyroda? Komu potrzebne coś, na czym nikt nie zarabia? Więc po co się kłόcić, skoro wszyscy, ktόrzy na tym zarobią, są zadowoleni? Dlatego nikt nie protestuje.
I tu trzeba dopiero głosu z zewnątrz! Trzeba kogoś, kto nas wszystkich rozliczy za te marnowane środki i zmarnowaną przyrodę. Tylko winni i tak się wywiną. Zasłonią się papierami, przepisami, rozporządzeniami. Petycjami rolnikόw, opinią „ludności” itd. itp. Groch o ścianę...

Andrzej

Cześć Lechu

.................., taki dziennikarz szybko by wywęszył sprawę. Mam nadzieję, że tak jak mówi Georg, Unia Europejska się do nas dobierze i będą duże kary. Tylko wiesz jak jest z tymi karami. Jak nałożą to zapłacą podatnicy, a nie "betonowy umysł" urzędasa.



Pozdrowienia Grzylek