Lewe menu


Right menu

Szukaj


Miętusy dziś

Ocena: 0 
Ilość ocen: 0 
 Ilość wyświetleń: 15383 
Komentarzy: 0 
ID: 13075 
Węzeł: 11106 
Miętusy 6

Koniec listopada. Zima.
Za oknem wieje. Mokry śnieg na trawnikach, na chodnikach, na drogach. Paćka. Ślisko, mokro, maziście. Nieprzyjemnie.

Noc.
Siedzę przy komputerze. Wspominam dawne nocne wyprawy, dawne klimaty tych wypraw. Noce nad wodą, ktόre musiałem przesiedzieć cierpliwie do rana. Ileż to się podczas tych wypraw namarzłem! Miętusy nie zawsze brały i wiele nocy przesiedziałem na pusto. Daremnie. I chyba więcej było tych pustych, niż tych udanych. Dziś jednak bardziej pamiętam te udane i te miętusy jak smoki.

Ale dziś jest inaczej. Mniej mam czasu na łowy i... chyba także mniej zacięcia. Nie wiem, czy by mi się dziś chciało zaliczać samotnie nockę na jakimś odludziu? Pewnie nie. A jeszcze kilkanaście lat temu zaliczałem nockę nad Wartą gdzieś koło Witnicy. Właściwie to były dwie noce w pociągu i jedna nad wodą – kompletnie porąbany pomysł. Bez sensu.

Miętusy 4

Teraz jest całkiem inaczej. Tradycyjnie, przynajmniej raz w roku, razem z Leszkiem i Włodkiem zaliczam miętusową zasiadkę. Czasem nawet dwie takie zasiadki. Na więcej trudno nam się umόwić. Łowimy komfortowo. Jedziemy samochodem, więc zabieramy ze sobą wszystko, co nam trzeba. Ciepłe rzeczy, wiktuały, termosy. Drewno na ognisko. Nawet woreczek kartofli. Przynęty kupujemy w sklepie. Nie trzeba zbierać rosόwek na trawniku ani zamrażać martwych rybek. Z tym drewnem to już całkiem śmiesznie: wozić drwa nad rzekę? Kto by pomyślał, że do czegoś takiego kiedyś dojdzie? Wodę spożywczą też trzeba dziś wozić ze sobą - takie czasy – dobrze, że świeżego powietrza jeszcze wozić nie musimy. Ale drewno zabieramy, cały wόr suchutkiej bieszczadzkiej buczyny, zebrany przez Leszka i sezonowany w piwnicy. Nad rzeką takiego się nie znajdzie.

Miętusy 5

Więc mamy komfort. Przyjeżdżamy o której nam pasuje i w każdej chwili możemy wracać. Nie jesteśmy zależni od pociągόw czy autobusόw. Zwykle zaczynamy jeszcze przed zmrokiem, rozstawiamy gruntόwki i rozpalamy ogieniek. Niewielki. Zgodnie z zasadą: „małe ognisko, człowiek siedzi blisko”. Na tym ognisku pieczemy sobie kiełbaski, smażymy kaszankę na patelni, albo zwyczajnie grzejemy się. No i jest zajęcie – ogień zawsze stwarza znakomitą oprawę nocnych łowόw. Fajnie być razem, w dobrym towarzystwie. Siedzimy, gadamy, patrzymy w ogień. Popijamy herbatę w wersji zimowej, czasem coś mocniejszego. Bez przesady, mała piersiόwka na na noc, nie więcej. Opowiadamy rozmaite historyjki - jak to przy ognisku. Obserwujemy, nasłuchujemy. Wędzimy się w ogniskowym dymie. Robimy zdjęcia. Jest fajnie.

Od czasu do czasu sprawdzamy gruntόwki. Cały czas są zresztą na oku, możemy obserwować jarzące się świetliki. Czasem ktόryś poruszy się, końcόwka przygnie się lekko - to tylko nurt wody naciąga żyłkę. Czasem wpatrujemy się długo w zielony punkcik. Długo, uparcie, tak, jakby miał się poruszyć od naszego spojrzenia. Poruszyć, zakołysać. Ale nie pomaga. Ani drgnie. Czary nie działają. Jest zwyczajnie. Wędki stoją nieruchome i ciche. Czasem podchodzimy do nich, gdy ktόraś zadzwoni. I czasem trafia się miętus.

Miętusy 3

Miętusy 2

O, niewielkie są te dzisiejsze miętusy, raczej miętuski, niż miętusy. Czasem trafi się taki ponad 40 cm, ale zwykle są to „takie sobie trzydziestaki”, a często jeszcze mniejsze. Miętusy-mikrusy. To nie te pόłmetrowe smoki. Dziś taki czterdziestak jest już „całkiem przyzwoitym miętusem” - takie czasy...

Siedzimy tak kilka godzin, do pόłnocy, do pierwszej, bywa, że i dłużej – nigdy do rana. Obiecujemy potem sobie powtόrkę. Za kilka dni - może wiosną? I tak już jakoś się dzieje, że już następnego dnia sypnie śniegiem. Zaczyna się zima, ta śnieżna, ta z wiatrem i zamiecią. I już raczej nie pojedziemy na miętusy w tym roku... Nie będzie powtόrki – może wiosną?

Miętusy 1

Andrzej Trembaczowski
Zdjęcia Włodzimierz Zmysłowski

Dyskusje i recenzje

Schowaj teksty   
   

RSS 2.0 PDF
E-mail do moderatorów Wersja drukowalna - Sklep Wędkarski ŻBIK Pomoc Błędy
Reklamy Krokus: Dobre i tanie domowe jedzenie Bar Łódź